05 lutego 2008, 21:42
„Przecież traktuje was równo”- całe życie słyszę to zdanie. I całe życie jestem tym 2 synem, tym gorszym? Chyba tak… Od zawsze musiałem być grzeczny, dobrze się uczyć, nie mogłem mieć własnego zdania, zawsze musiałem się podporządkować… Nie ważne, co zrobię, zawsze dałoby się lepiej… skończ szkołę, zdaj maturę, dostań się na studia… ciągle to słyszałem… Udało mi się! I co z tego? Żadnego gratuluje… tylko kolejne wymagania… Słyszę ciągle przynieś, zrób, ugotuj, posprzątaj- czasem czuję się jak Kopciuszek, bo mój niewiele młodszy brat siedzi w tym czasie przy komputerze- jest nietykalny(umie to wykorzystać i ciągle to robi). Od zawsze dostaje ochłapy, z tego, co on zostawi… Od zawsze muszę się o wszystko prosić… a on pomyśli i dostaje…Nawet o miłość muszę się prosić.. ale i tak jestem najczęściej traktowany jak pomoc domowa, sprzątaczka, służący? Przecież nie musi się martwić, że gdzieś wychodzi- jak wróci będzie posprzątane, jak karze to obiad będzie na stole.. ale i tak za to dostane opieprz, bo czegoś nie zrobiłem, bo o czymś zapomniałem… A może kiedyś tak dziękuje?